Regaty Żeglarskie Leśników

Regaty Żeglarskie Leśników

Dnia 9 września 2017 roku w Gołuniu, na terenie Nadleśnictwa Kościerzyna odbyły się cykliczne Regaty Żeglarskie Leśników o Puchar Przewodniczącego Zarządu Gdańskiego Oddziału SITLiD. Imprezę zorganizowano przy współudziale JK Portowiec, który zapewnił dostęp do jachtów i przystani żeglarskiej. Otwarcia regat dokonał gospodarz terenu, z-ca nadleśniczego Nadleśnictwa Kościerzyna Michał Jaworski. Do rywalizacji przystąpiło 15 załóg reprezentujących następujące jednostki organizacyjne: Kartuzy, Szubin, Osie, Rytel, Cewice, RDLP Gdańsk, Choczewo, Gdańsk, Bydgoszcz, Starogard, Lubichowo, Kolbudy, Wejherowo, Strzebielino i Kościerzyna. Formuła regat przewidywała przeprowadzenie sześciu biegów eliminacyjnych i jednego finałowego.

Ostateczna klasyfikacja medalowa po biegu finałowym, przedstawiała się następująco:

1 miejsce – Nadleśnictwo Kartuzy,

2 miejsce – Nadleśnictwo Szubin,

3 Miejsce  –Nadleśnictwo – Osie, Rytel, Starogard.

Po wyłonieniu zwycięzców uczestnicy oraz kibice przenieśli się do ośrodka szkoleniowo – wypoczynkowego Nadleśnictwa Kościerzyna, gdzie z-ca dyrektora RDLP Gdańsk Marcin Naderza oraz przewodniczący zarządu gdańskiego oddziału SITLiD Janusz Mikoś dokonali wręczenia pucharu i dekoracji medalowej zwycięzców. Wszystkie załogi otrzymały dyplomy pamiątkowe,  drobne upominki oraz znaczki okolicznościowe. Po dekoracji,  uczestnicy regat wzięli udział we wspólnym szantowisku.

tekst: P. Jacek Borzyszkowski, zdjęcia: P. Edyta Pawlikowska


 

Seminarium szkoleniowe pt.: „Wilk gatunek na styku przyrody i łowiectwa”

W dniu 9 czerwca 2017r. w siedzibie Nadleśnictwa Wejherowo odbyło się seminarium szkoleniowe pt.: „Wilk gatunek na styku przyrody i łowiectwa”. Organizatorem seminarium była RDLP w Gdańsku we współpracy z Zarządem Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa w Gdańsku i Komisją Łowiectwa Polskiego Towarzystwa Leśnego. Celem przedmiotowego seminarium było zapoznanie uczestników szkolenia z poglądami i ocenami dotyczącymi wpływu wilków na populację dzikich kopytnych oraz związanego z tym właściwego zarządzania populacjami zwierząt łownych.

Program seminarium obejmował referaty szkoleniowe dotyczące tematów tj.:

  1. „Wilk gatunek chroniony” – prelegent: Paweł Stępniewski – Zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, Regionalny Konserwator Przyrody w Gdańsku.
  2. „Wpływ wilka na populację zwierząt łownych” – prelegent: prof. Henryk Okarma, Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie.
  3. „Wilki na Pomorzu Środkowym” – prelegent: Stanisław Jachowski, Prezes Stowarzyszenia Na Rzecz Wspierania Bioróżnorodności „Matecznik”.
  4. „Jak wilki rekolonizują lasy Pomorza: rozmieszczenie, ekologia (w tym dieta) gatunku” – prelegent: Sabina Nowak, Prezes Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”.
  5. „Struktura genetyczna populacji wilka na Pomorzu, narzędzia genetyczne w ocenie liczebności oraz innej aktywności wilków” – prelegent: Robert Mysłajek, Instytut Genetyki i Biotechnologii, Wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
  6. „Rola myśliwych w zarządzaniu populacją wilka” – prelegent: prof. Henryk Okarma, Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie.

Podczas seminarium mieliśmy okazję wysłuchać bardzo ciekawych referatów i dyskusji.

Zdjęcia: Agnieszka Dudko



Wręczanie nagród. Fot. Zbigniew Szada-Borzyszkowski

IV Morskie Zawody Wędkarskie Leśników Gdańskich

W dniu 2 czerwca 2017 roku odbyła się czwarta edycja Morskich Zawodów Wędkarskich Leśników Gdańskich. Współorganizatorem było Nadleśnictwo Lębork a patronat nad zawodami objęło Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa Oddział w Gdańsku oraz Dyrektor RDLP w Gdańsku. Zawodnicy z Nadleśnictw RDLP w Gdańsku wypłynęli z Łeby wczesnym rankiem na pokładzie dwóch kutrów. Pogoda tego dnia dla gdańskich leśników była dobra jedynie posztormowa fala nie sprzyjała zawodnikom. Dorsze po sztormie skryły się gdzieś głęboko w głębiach Bałtyku. Pomimo tego panowała bardzo wesoła atmosfera na pokładzie.

Klasyfikacja drużynowa przedstawia się następująco:

I miejsce – Nadleśnictwo Wejherowo

II miejsce – Nadleśnictwo Lipusz

III miejsce – Nadleśnictwo Cewice

Indywidualnie w kategorii największej złowionej ryby klasyfikacja była następująca:

I miejsce – Sylwester Freda z Nadleśnictwa Kościerzyna

II miejsce – Janusz Olejniczuk z Nadleśnictwa Kolbudy

III miejsce – Tomasz Jopek z Nadleśnictwa Wejherowo

Zakończenie zawodów odbyło się w Nowęcinie. Puchary i nagrody oraz pamiątkowe dyplomy wręczyli Dyrektor RDLP w Gdańsku dr inż. Adam Kwiatkowski oraz Nadleśniczy Jan Dominiecki i Przewodniczący SITLiD oddział w Gdańsku  dr inż. Janusz Mikoś.

Wręczanie nagród. Fot. Zbigniew Szada-Borzyszkowski

               Wręczanie nagród.   Fot. Zbigniew Szada-Borzyszkowski

Dziękujemy i zapraszamy za rok.

tekst: Łukasz Grzenkowski – Nadleśnictwo Lębork

Sprawozdanie z wyjazdu technicznego ZO SITLiD w Gdańsku

W dniach od 14 do 21 maja 2017 roku miał miejsce autokarowy wyjazd techniczny, zorganizowany w uzgodnieniu  z Dyrektorem RDLP przez Zarząd Oddziału SITLiD w Gdańsku. Uczestnicy wyjazdu to wytypowana grupa osób z kół zakładowych, wśród których znalazł się również prócz nadleśniczych, leśniczych oraz pracowników biur nadleśnictw, właściciel jednego ze współpracujących z nami zakładu usług leśnych. Jako przewodnika natomiast ale przede wszystkim tłumacza, mieliśmy przyjemność gościć, współwłaściciela polskiego przedstawicielstwa firmy Ponsse – pana Witolda Urbaniaka.

Głównym celem podróży była wizyta w znanej na całym świecie z produkcji profesjonalnych, leśnych maszyn wielooperacyjnych, firmie Ponsse. Program wycieczki objął również zwiedzanie stolic krajów nadbałtyckich, tj. Rygi, Tallina oraz Helsinek, znajdujących się na trasie podróży, znaną Via Baltica.

Pierwsza z nich – Ryga, to cel wizyty pierwszego dnia wyjazdu. Gościliśmy to urokliwe, największe miasto malowniczej Łotwy wieczorową porą po całodziennej podróży. Wieczorny spacer po wąskich, ciekawych architektonicznie ale i kulturowo uliczkach stolicy dopełnił wspólny posiłek w centrum Starego Miasta.

Fot. W tle miejsce zakwaterowania – komfortowy Mercure Riga Centre Hotel.

Zabytkowe Stare Miasto wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UNESCO, a lista zabytków to jedno z największych skupisk architektury tzw. secesyjnej. W Rydze, w okresie, kiedy była pod „opieką” I Rzeczypospolitej kazania głosił, m.in. Piotr Skarga, a na Politechnice Ryskiej studiował chemię prezydent Ignacy Mościcki.

Letnia stolica Estonii – Parnawa, to nasz kolejny przystanek podczas drugiego dnia wyjazdu. W okresie I Rzeczypospolitej, w latach 1582-1660, była stolicą najbardziej na północ wysuniętego województwa naszej ojczyzny. W pierwszej połowie XIX wieku zostało tu otwarte pierwsze sanatorium a za czasów ZSRR stało się miejscem wypoczynku notabli komunistycznego reżimu tej części imperium. Obecnie znajduje się tu największy w krajach nadbałtyckich park wodny a pobliskie piaszczyste plaże nad Bałtykiem zachęcają do aktywnego wypoczynku. Kilkugodzinny postój wykorzystaliśmy do spaceru uliczkami miasta, wizytą na pobliskiej marinie oraz posilenia się w jednej z licznych, tętniących życiem restauracji.

Fot. Parnawa – fontanna na kanale obok Bramy Tallińskiej (Królewskiej) – w tle, pozostałej po średniowiecznych murach obronnych.

Późnym popołudniem dotarliśmy do Tallina, stolicy Estonii. Nie trudno zauważyć, szczególnie po przedmieściach tej największej aglomeracji republiki, okresu panowania sowieckiej architektury. Liczne szare blokowiska i zabudowa z królującym eternitem, jako najlepszym wówczas pokryciem dachowym upodobniają Tallin do innych postsowieckich lokalizacji. Na pewno wiele jeszcze pracy przed mieszkańcami tego ciekawego miasta.

Jednak dzisiejsza stolica Estonii ma coś czego możemy pozazdrościć. Uznana została za jedno z tzw. inteligentnych miast świata. Zajmuje podobno nawet wysokie 7 miejsce. O co chodzi? Tzw. smart city wykorzystują wszelkie możliwości aktualnych zdobyczy informacyjno-komunikacyjnych, w tym technologicznych, w celu, ujmując to w skrócie, podniesienia standardów życia. No bo np. w którym mieście w Polsce mieszkańcy mają za darmo komunikację miejską? W Tallinie – tak.

Po szybkim zakwaterowaniu w hotelu Dzingel, na przedmieściach, udaliśmy się do bodajże największej chluby estońskiego muzealnictwa – Muzeum Lennusadam Sea Harbour. To niezwykle nowoczesne muzeum morskie, położone na terenie starego portu rybackiego przedstawia historię estońskiej żeglugi oraz marynarki wojennej.

Fot. Okręt podwodny Lembit, podwodny stawiacz min.

Jej największym eksponatem jest estońska przedwojenna łódź podwodna Lembit. Ogromne wrażenie odniosła wizyta w jej wnętrzu, gdzie można było obejrzeć każdy detal tej starej „machiny” wojennej.

Fot. Kolega Mirek Lech przy ładowni torped na okręcie Lembit. Obok łóżko załogi.

Wszyscy podziwialiśmy stare i nowoczesne łódki żaglowe, z małym niepokojem obserwowaliśmy ogromne miny morskie. W muzeum znajduje się poza tym całe mnóstwo świetnych ekspozycji multimedialnych i kilka interaktywnych. Każdy może spróbować swoich sił na symulatorze lotu starym dwupłatowcem lub strącić kilka maszyn „wroga” przy pomocy działka przeciwlotniczego.

Dla chcących poznać sposoby prowadzenia akcji ratowniczych na morzu oraz entuzjastów techniki morskiego ratownictwa, przygotowano tu czasową ekspozycję, pn. Mayday, Mayday, Mayday. To tu pośród sprzętu ratowniczego, można w prezentacji multimedialnej wysłuchać relacji osób, które przeżyły w 1994 roku katastrofę estońskiego promu, w której zginęły 852 osoby. Uważa się, że to największa katastrofa końca XX wieku.

Fot. Udana próba strącenia kilkunastu maszyn „wroga”.

Naszym przewodnikiem po Starym Mieście, które to było następnym etapem wizyty w stolicy był, jak się okazało, estoński uczestnik tegorocznego rajdu Paryż-Dakar. Toomas Triisa zajął 30 miejsce, na 96 uczestników w klasyfikacji jednośladów. Zahartowany, od urodzenia mieszkający w stolicy Estonii mistrz, pokazał nam tę najpiękniejszą cześć miasta.

Tallińskie Stare Miasto urzekło niezliczona ilość wąskich uliczek, na ścianach których co rusz można było dostrzec liczne galerie czy muzea oraz miejsca, gdzie można było zaopatrzyć się w pamiątki z pobytu. Ukształtowanie terenu sprawia, ze Tallin jest posiadaczem chyba jednego z najpiękniejszych starówek.

Fot. Panorama Dolnego Miasta ze wzgórza Toompea.

      

          Fot. Jedna z uliczek starówki Tallina                                           Fot. Figura mnicha, w tle kościół Św. Mikołaja

Stare Miasto, podzielone historycznie na Górne i Dolne zostało wpisane w 1997 roku na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, a charakterystycznym miejscem jest wzgórze Toompea usytuowane w Górnym Mieście. W czasie spaceru sympatyczny przewodnik pokazał nam m.in. usytuowane w tym rejonie rządowe rezydencje, w tym siedzibę parlamentu oraz liczne lokowane w historycznych miejscach siedziby ambasad sąsiadujących z Estonią krajów.

Na naszej mapie kulturalnego popołudnia znalazł się także przepiękny Sobór Św. Aleksandra Newskiego. Imponująca budowla (Fot. Poniżej).

Dalej mogliśmy podziwiać przepiękne uliczki Dolnego Miasta, gdzie na jednej z nich niestety z żalem musieliśmy pożegnać naszego miłego przewodnika.

Fot. Toomas Triise – nasz przewodnik pod Tallinie. Obok kol. Witold Urbaniak

Dopełnieniem pobytu w tym klimatycznym miejscu była kolacja w restauracji Peppersack, gdzie w lokalu stylizowanym na średniowieczny, po rubasznej inscenizacji walki na szpady w wykonaniu obsługi, degustować mogliśmy specjały kuchni estońskiej.

Pierwszym etapem następnego dnia była poranna przeprawa promowa z Tallina poprzez Zatokę Fińską do Helsinek. Regularne rejsy promów na trasie liczącej ca 80 km trwają ok. 2-ch godzin i umożliwiają wymianę handlową pomiędzy tymi krajami a także zbliżają mieszkańców obu krajów nordyckich do siebie. Nasz prom to Star, linii Tallink,  mogący zabierać ponad 2 tyś. pasażerów i 450 samochodów.

Nowoczesne Helsinki, okolone dziesiątkami wysp przywitały nas słoneczna bryzą, skąd wyruszyliśmy w dalszą trasę, na północ poprzez Lahti, Kuopio, w okolice IIsalmi, gdzie znajdowała się nasza baza wypadowa do Vieremy, siedziby koncernu Ponsse.

Licząca około 500 kilometrów trasa zadziwiła nas zmieniającą się z każdą pokonaną setką kilometrów aurą. Im dalej na północ, wieczór wydłużał się, a miejscami pojawiać zaczęły się brudne, pozostałe po odśnieżaniu hałdy śniegu, by w rejonie naszego kwaterunku przejść w regularne czapy śnieżne przypominające o bliskości koła podbiegunowego. Temperatura na zewnątrz wynosiła 5-6 °C. Nasza kwatera to pensjonat o nic nie mówiącej, trudnej do wymówienia nazwie, Haapaniemen Matkailu. Ale to Finlandia, kraj języka nie do pokonania dla przeciętnego słowianina, języka z grupy ugrofińskich (język węgierski też do niej należy), kraj tysiąca jezior, przepięknych lasów sauny, „Mikołaja” i właśnie… Może bez Mikołaja, choć śnieg był w pobliżu i jezioro na poły skute lodem, wszystko tu było. Majestatycznie ciche ogromne jezioro z zachodzącym bez końca słońcem a nad brzegiem nasz dom. W środku sauna i przemili właściciel posiadłości. Po smacznym wieczornym posiłku udało nam się jeszcze skorzystać z sauny i zanurzyć w zmrożonym gdzieniegdzie jeziorze. Około godziny 22-giej noc „skończyła się”. No cóż, pod tymi szerokościami geograficznymi tak jest, przez całą noc jasno.

Fot. Tablica informacyjna pensjonatu Matkailu

Fot. Panoramy okolicy naszej kwatery.

Ciekawe, że pomimo niezliczonej ilości zabudowań nad jeziorem, większość z nich była pusta. Niektóre, architektoniczne perełki, z dającym możliwość całorocznego pobytu wyposażeniem, jednak bez gospodarzy. To, jak się dowiedzieliśmy, weekendowe czy też letniskowe „dacze” mieszkańców miast. Nasza kwatera położona na półwyspie okolonym wodą jeziora Haapajärvi, zdawała się być jedynie żywa.

W dniu 17.05.2017 w środę wyjechaliśmy do fabryki maszyn leśnych Ponsse zlokalizowanej w miejscowości Vieremä. Na samym wstępie przywitał nas osobiście właściciel. Wizytę rozpoczęliśmy od wspólnego zdjęcia. Następnie udaliśmy się do sali, w której przygotowano dla nas prezentację przybliżającą działalność firmy Ponsse.

   Fot. Zdjęcie z właścicielami.

            Firma została utworzona przez przedsiębiorcę leśnego Einari Vidgrena w 1970 roku. Firma zatrudnia około 1,5 tys. osób i jest światowym liderem produkującym harwestery oraz forwardery (w 2016 roku ich sprzęt stanowił 26% produkcji wszystkich harwesterów i forwarderów światowego rynku). W 2017 roku wyprodukowano maszynę o numerze 12000. Szacuje się, że na dzień dzisiejszy pracuje w lasach około 10,5 tysiąca maszyn Ponsse. Ich produkty pracują w lasach niemal wszystkich stref klimatycznych. Dość ciekawym produktem jest głowica harwestera przeznaczona do pozyskiwania eukaliptusa (cykl produkcji drewna eukaliptusa od 5 do 7 lat), która oprócz ścinki okrzesywania i przerzynki, koruje obrabiane sztuki.

            Firma zlokalizowana jest na gruntach właścicieli i jest w trakcie zwiększania powierzchni z 3,5 ha do 4 ha. Tygodniowo produkuje się 5-7 maszyn. Po modernizacji planuje się tę liczbę zwiększyć do 13 sztuk tygodniowo. Wszystkie wyprodukowane egzemplarze pochodzą z fabryki z Vieremy.

            Od samego początku wyczuwalny był rodzinny charakter firmy. Na prezentacji przedstawiono nam historię powstania firmy ubarwioną zdjęciami rodzinnymi. Einari Vidgren pochodził z rolniczej rodziny pracującej także w lesie. Praca w lesie w ówczesnych czasach była bardzo ciężka. Z czasem pojawiały się maszyny głównie rolnicze zaadoptowane do pracy w lesie, które niestety w trudnych warunkach były bardzo awaryjne. Einari Vidgren postanowił wyprodukować maszynę, która przynajmniej przez 2 tygodnie będzie pracowała bezawaryjnie. Z 6 różnych maszyn w ciągu 9 miesięcy skonstruował swój pierwszy forwarder (1969). Powstały produkt spotkał się z surową krytyką sąsiadów, a wydłużony kształt forwardera  porównywano do wałęsającego się po okolicy bezpańskiego psa zwanego Ponsse. Kiedy okazało się, że sprzęt sprawdza się w pracy w lesie, Einari Vidgren otrzymał pierwsze zamówienie na maszynę od sąsiadów. A zarejestrowaną w 1970 roku firmę nazwano Ponsse.

            W 1983 roku wyprodukowano forwarder S15 – maszynę przeznaczoną do pracy w warunkach o niskiej nośności (zabagnienia) na ramie aluminiowej o udźwigu takim samym jak ciągniki dużo cięższe.

            W 1985 roku rozpoczęto produkcję harwesterów.

            Firma reaguje nieustannie na zmieniające się otoczenie rynku. Na dzień dzisiejszy jest to spółka, w której pakiet kontrolny rodziny to 60%. W 1994 roku uzyskano certyfikat ISO 9000 (obecnie ISO 9001).

            Po prezentacji zapoznano nas z zasadami bezpieczeństwa przy zwiedzaniu fabryki i obejrzeliśmy cały cykl produkcyjny. Okazało się, że firma nie produkuje w ogóle maszyn, które na placu oczekują na klienta. Każda maszyna jest wykonywana na konkretne zlecenie i ustalona jest jej dokładna konfiguracja. W zasadzie prawie każda maszyna opuszczająca fabrykę różni się od innych parametrami dobieranymi do konkretnych klientów. Na jednej linii produkcyjnej wytwarzane są zarówno forwardery jak i harwestery. Produkcja w/w maszyn bardziej przypomina wytwarzanie rękodzieł, aniżeli seryjną taśmową powtarzalnych elementów. Wokół fabryki zlokalizowane są inne firmy produkujące komponenty na zamówienie Ponsse. W Vieremie produkuje się 80% komponentów do wytwarzania maszyn Ponsse. Pozostałe 20% wytwarzane jest w innych miejscach (głównie w Niemczech).

    Fot. Zdjęcie w fabryce Ponsse.

Po zapoznaniu się z fabryką zaproszono nas na obiad. Następnie udaliśmy się na pokaz terenowy oddalony około 35 km od fabryki. Każdy z uczestników mógł skorzystać z wypożyczenia ciepłej odzieży. W lesie zobaczyliśmy z bliska pracę harwesterów i forwardera. Mieliśmy przyjemność patrzeć z kabiny operatorów na pracę maszyn (każdy przejechał się przynajmniej jedną maszyną).

Fot. Zapoznanie z zasadami korzystania ze sprzętu.

Fot. Skorpion – najnowszy harwester firmy Ponsse.

Fot. „Zmiana”.

            Każda wyprodukowana maszyna przewożona jest do lasu, gdzie przez około 8-12 godzin jest testowana przez operatorów. Po czym trafia na miejsce spedycji, gdzie usuwane są ewentualne usterki zauważone w trakcie testów. Ponsse dysponuje pięcioma samochodami, które rozwożą sprzęt do taboru kolejowego oraz do niedaleko położonych klientów.

Fot. Kolejna partia harwesterów gotowa do wysyłki

Po części terenowej zaproszono nas do domu rodzinnego Vidgrenów, gdzie zostaliśmy bardzo gościnnie przyjęci. Oprócz poczęstunku, ciekawych przemówień, miłej atmosfery, udostępniono nam możliwość skorzystania z sauny. Mile spędziliśmy popołudnie na rzeczowych rozmowach, saunie oraz karaoke.

To był w zasadzie kulminacyjny punkt naszej wyprawy. Kolejny dzień, po pożegnaniu urokliwego zakątka nad jeziorem Haapajärvi czekał nas w autokarze, w drodze powrotnej na południe, w kierunku stolicy – Helsinek.

Znowu zauroczeni zmieniającym się krajobrazem, wykutych w skałach autostrad, które poprzecinały rozlicznie jeziora i rzeki, wspominaliśmy wczorajsza rodzinną atmosferę wśród właścicieli Ponsse.

W pewnym momencie autokar nagle skręcił  i… ujrzeliśmy w całej okazałości skocznię w Kuopio.

Fot. Centrum sportów zimowych w Kuopio.

Ten składający się z 4 skoczni obiekt, ma w najwyższym punkcie 127 metrów wysokości. Konstrukcja została otwarta oficjalnie już w 1911 roku, a jej rekord to ustanowiony w 2016 roku przez Norwega Daniela Tande, skok na odległość 136 metrów.

Nie wiem czy ktoś z nas odważyłby się spojrzeć w dół z ławki na rozbiegu, a co dopiero skoczyć.

Późnym wieczorem zawitaliśmy do położonego, rzecz jasna nad jeziorem, motelu o łatwej do zapamiętania nazwie – Juhla&Kokoustila Haukilampi. Tu, z wcześniej zakupionych artykułów spożywczy, przygotowaliśmy kolację. Na śniadanie natomiast, niektórzy z nas posiadający wędkę, zadeklarowali złowić świeże ryby.

Smaczne śniadanie przygotowaliśmy wspólnie z wcześniej zakupionych rzeczy 😉 a popisową jajecznicę przygotował p. nadleśniczy Maciej.

Fot. Daleko w tle „na cyplu”, próba zdobycia śniadania.

Kolejnym i w zasadzie ostatnim punktem naszej wizyty w Finlandii, była stolica państwa – Helsinki. To ustanowione przez Rosjan w 1812 roku, jako stolica Księstwa podległego carowi, miasto, aktualnie liczy sobie ponad 600 tysięcy mieszkańców i jest największym z miast Finlandii. Helsinki uchodzą za jedno z najdroższych miast europejskich.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w Parku Sibeliusa, znanego na całym świecie fińskiego kompozytora Jeana Sibeliusa, twórcy narodowego stylu w muzyce fińskiej. To tu znajduje się wykonany z 24 ton stalowych rur pomnik, przypominający abstrakcyjne organy, upamiętniający tę postać. Liczba entuzjastów jego twórczości odwiedzających to miejsce, szczególnie z odległej Azji, stanowi o jego popularności na świecie.

Fot. Uczestnicy wyjazdu obok instalacji „Passio Musica” artystki Eili Hilunten.

Kolejnym miejscem, obowiązkowym punktem wizyt w stolicy Finlandii, był luterański, wykuty w skale kościół Temppeliaukio kirkko. Architektonicznie w nowoczesnym stylu, świątynia zaskakuje rozwiązaniami. Ściany z litej skały, zaś dach to 22 kilometry zwiniętego drutu miedzianego. A do tego niesamowita muzyka fortepianowa w wykonaniu na żywo przez jednego z miejscowych artystów.

Fot. Wejście (powyżej) i wnętrze (poniżej) świątyni Temppeliaukio kirkko.

Następne godziny, w oczekiwaniu na powrotny prom do Tallina, spędziliśmy w okolicach Portu Południowego, skąd już niedaleko do Placu Senackiego, zwanego sercem miasta. Tu góruje biała jak śnieg katedra luterańska, architektonicznie wybujała na zewnątrz, w środku ascetycznie ozdobiona.

Fot. Katedra luterańska, na pierwszym planie pomnik cara Aleksandra II.

Nieopodal portu, na wzgórzu, „odnaleźliśmy” też katedrę prawosławną. To sobór Uspieński, wzniesiony w XIX wieku z 13-toma kopułami symbolizującymi Jezusa i 12 apostołów.

Kilka kroków dalej dojrzeć można Pałac Prezydencki i Ratusz, obok których na barwnych stoiskach i straganach z licznymi pamiątkami zaopatrzyliśmy się w drobiazgi dla naszych najbliższych.

Fot. Kauppatori – targ w okolicach Ratusza

Spacerem po najdłuższej ulicy Helsinek – Mannerheima, wizytą w jednym z największych domów towarowych Stockmann’a kończyliśmy pobyt w tej części kontynentalnej Europy. Przed nami powrót promem Silja Europa, linii Tallink i nocleg na nim u wybrzeży Tallina.

Nie wdając się w szczegóły pobytu na promie, każdy z nas przyzna, że to był wyjątkowy rejs zważywszy na dostępność nieograniczonej ilości potraw, jakie mogliśmy zasmakować w Grande Buffet, na pokładzie tego niebywałego promu.

Fot. U wybrzeży Tallina.

Po posiłku każdy mógł spróbować swoich sił na kilku parkietach tanecznych, zlokalizowanych na różnych pokładach, w różnych częściach promu.

O poranku wyruszyliśmy w kierunku kraju. Po 690 kilometrach, trasą znaną nam już, dotarliśmy do miejsca naszego ostatniego noclegu – Hotelu Szyszko w Suwałkach.

Po przepysznej kolacji ostatnie chwile naszych turystycznych zmagań postanowiliśmy spędzić na spacerze po tym mieście. Nieopodal rozbrzmiewała znana z kanałów radiowych melodia. Postanowiliśmy dotrzeć do źródła dźwięku. Co się jednak okazało. Na miejscowym obiekcie rekreacyjnym, znana w Polsce fabryka mebli Forte, świętowała swoje 25-lecie działalności, a jubileusz uświetnił występ m.in. Ewy Farnej i zespołu Varius Manx. To było dobre miejsce na podsumowanie naszych całotygodniowych, nie tylko leśnych zmagań. Czekamy na kolejny tego typu wyjazd.

Sporządzili:

Przemysław Pacewicz – Nadleśnictwo Kolbudy

Maciej Jodko – Nadleśnictwo Lubichowo