SPRAWOZDANIE Z WYJAZDU TECHNICZNEGO NA AZORY- 2021 r.

AZORY CZY TO RAJ DLA LEŚNIKÓW?

Nazywane często „europejskimi Hawajami”  lub najbardziej zielonymi wyspami – Azory, to archipelag dziewięciu wulkanicznych wysp, leżących na środku Atlantyku, wysuniętych najbardziej na zachód w całej Europie i należących do Portugalii. Ten wciąż stosunkowo nieodkryty kierunek znajduje się około 1500 km od wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego i jest zaliczany do Makaronezji.

Archipelag nazwę swą wziął najprawdopodobniej od jastrzębi, które w języku portugalskim brzmią „Açores”. To właśnie te zwierzęta podobno widzieli pierwsi zdobywcy. Pomimo iż  w praktyce  okazały się one myszołowami,  nazwa i symbol na fladze pozostały.

Istnieje również druga wersja pochodzenia nazwy sugerująca, że  wywodzi się ona od portugalskiego słowa „azures”, oznaczającego po prostu kolor niebieski.

POCZĄTKI PODRÓŻY

Wyjazd zorganizowany został dla członków Oddziału Gdańskiego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa, pod przewodnictwem Kolegi Janusza Mikosia.

Podróż trwającą od 10 do 18 września 2021 r. rozpoczęliśmy na lotnisku w Warszawie. Wszyscy w cudownych nastrojach po sprawnej odprawie wylecieliśmy do Lizbony, gdzie dotarliśmy późnym wieczorem. To właśnie tam mieliśmy przesiadkę do naszego docelowego miejsca – wyspy São Miguel, gdzie zaplanowaliśmy aktywnie zwiedzać i poznawać bogatą florę wyspy wulkanicznej.

Z samego rana 11 września wykorzystując wolny czas przed odlotem na Azory, w asyście przewodniczki rozpoczęliśmy zwiedzanie stolicy Portugalii. Zabytkowe dzielnice z wąskimi uliczkami i kolorowymi kamienicami zrobiły na nas nieopisane wrażenie.

                                                                                        Lizbona (fot. M. Jopek)

Lizbona, podobnie jak Rzym i kilka innych miast, zbudowało swoją legendę jako miasto powstałe na siedmiu wzgórzach (7 Colinas). Dziś z powodu gęstej zabudowy nie jest to aż tak widoczne. Jest ona miastem nowoczesnym, chociaż są miejsca które wyglądają na zaniedbane. Biorąc pod uwagę czas spędzony w samolocie, rozmiar oraz położenie Lizbony myślę, że potrzeba przynajmniej trzech dni na bardziej szczegółowe poznanie miasta. Nam udało się jedynie zobaczyć kilka zabytków oraz poznać krótką historię Portugalii.

                                                                                         Lizbona (fot. M. Naderza)

Po kilkugodzinnym zwiedzaniu pożegnaliśmy Lizbonę i wyruszyliśmy w dalszą podróż, na wyspę São Miguel.

AZORY, WYSPA SAO MIGUEL

Azory z wyspą São Miguel przywitały nas pochmurnie, deszczowo i wietrznie oraz skrupulatną kontrolą covidową.

São Miguel to największa i najbardziej znana z wysp archipelagu, na której znajduje się stolica Azorów – Ponta Delgada. To właśnie to miasto z hotelem Talisman stało się naszą bazą wypadową, gdzie 12 września rozpoczęliśmy naszą podróż po zielonej wyspie.

                                                                                São Miguel – Ponta Delgada (fot. W. Czajka)

Ponta Delgada stanowi obecnie centrum administracyjne Azorów. Większość znajdujących się tutaj obiektów pochodzi z XVIII oraz z początku XIX wieku i zbudowana jest z kamieni wulkanicznych o charakterystycznej czarnej barwie. Praktycznie na każdym z budynków zauważyć można błękitne kafelki z motywami religijnymi, żeglarskimi lub po prostu numerem porządkowym posesji.

                                                                           São Miguel – Ponta Delgada (fot. W. Czajka)

                                                                            São Miguel – Ponta Delgada (fot. W. Czajka)

Kafelki te, to wyrób lokalnej fabryki porcelany Ceramica Veira powstałej w 1862 roku w miejscowości Lagoa. Zwiedzanie jej jest bezpłatne. Odwiedzając to miejsce zapoznaliśmy się z poszczególnymi etapami produkcji porcelany oraz tradycyjnych kafelek azulejos.

                                                                   Lagoa – fabryka ceramiki (fot. D. Knut)

Przebywając w Ponta Delgada warto zwiedzić  targ Mercado de Graca pełen lokalnych owoców i warzyw oraz liczne ogrody botaniczne. My wybraliśmy park „Jardim Botanico Antonio Borges” zajmujący powierzchnię 2,5 hektara. Park ten zlokalizowany jest w centralnej części Ponta Delgada.

Jardim Botanico Antonio Borges (fot. W. Czajka)

Założony został przez Antonio Borgesa słynnego portugalskiego ekonomistę i bankiera ze słabością do przyrody. Sprowadzona przez niego egzotyczna kolekcja drzew, krzewów i kwiatów z odległych części świata (Australia, Nowa Zelandia) zrobiła na nas oszałamiające wrażenie.

                                                                       Jardim Botanico Antonio Borges (fot. przewodnik Patris)

Ponta Delgata jest ładna i pełna uroku. Za dnia cicha i spokojna, w nocy gwarna i pełna ludzi w licznych godnych polecenia restauracjach i kawiarniach. Lokale zlokalizowane są najczęściej w ciasnych i urokliwych uliczkach sprawiających wrażenie bajkowego labiryntu. Chodniki i ulice utwardzone są czarną kostką bazaltową i białym wapieniem, ułożone
w nieskończone wzory oraz mozaiki. Mozaiki na chodnikach są charakterystyczne dla całej Portugalii. Ponta Delgada to również miejsce z licznymi zabytkami architektury, np. Torre Sineria – dzwonnica z 1724 roku, Portas de Cidade – symboliczne portowe bramy miasta, Igreja Matriz de Sao Sebastiao – główny kościół Ponta Delgada wzniesiony w latach 1531-1547 z charakterystyczną wieżą zegarową.

Stolicę archipelagu potraktowaliśmy jako bazę wypadową do zwiedzania pozostałych atrakcji wyspy Sao Miguel. Azory to miejsce wielu niespodzianek takich jak nagła zmiana pogody w ciągu dnia (z wietrznej na deszczową, z deszczowej na słoneczną). Wszystko to za sprawą klimatu, który na całym archipelagu przez cały rok zaliczany jest do łagodnego
i morskiego. Liczne opady deszczu i żyzna wulkaniczna gleba sprawiły, że szata roślinna jest niezwykle bogata. Wykorzystali to osadnicy zaludniający Azory sprowadzając liczne odmiany roślin celem ich uprawy i dalszego eksportu.

São Miguel jest jedynym miejscem w Europie, gdzie rosną ananasy. To właśnie tu na własne oczy można przekonać się, że ananasy zdecydowanie nie rosną na drzewach. Na Azorach początkowo uprawiano na eksport pomarańcze, które jednak po ataku zarazy w połowie XIX wieku zastąpiono ananasami. Na wyspach nie ma typowej pory suchej, czego ananasy nie lubią – dlatego są uprawiane w szklarniach. Jedną z popularniejszych plantacji jest Pineapples Santo António.

Uprawa ananasów (fot. W.Czajka)

W trakcie zwiedzania, właściciel rodzinnej plantacji omówił nam proces uprawy ananasów w szklarniach. Ciekawą informacją był fakt, że przyspieszając owocowanie krzewów ananasowych konieczne jest ich zadymianie w szklarni. Wycieczka połączona była z degustacją kilku odmian aromatycznych i wyjątkowo słodkich ananasów oraz produktów, które z nich powstają. Smak ananasowych landrynek, ciasteczek i oranżady Kima, długo pozostanie nam w pamięci.

Uprawa ananasów (fot. W. Czajka)

Kolejną z niespodzianek wyspy jest z pewnością uprawa herbaty. Już sam fakt, że herbata jest produkowana w Europie był dla nas atrakcją, której nie mogliśmy przegapić. Na wyspie São Miguel, w odległości niecałych trzech kilometrów od siebie, znajdują się dwie najstarsze plantacje herbaty: Porto Formoso i Gorreana.

Cha Gorreana – manufaktura herbaciana (fot. D. Knut)

Uprawa herbaty – Cha Gorreana (fot. W. Czajka)

Cha Gorreana to plantacja z bogatszymi tradycjami – działa nieprzerwanie od 1883 roku, produkując czarną i zieloną herbatę. To rodzinna firma, która nadal używa XIX-wiecznych maszyn i nie stosuje środków ochrony roślin ani nawozów. Cha Gorreana nie tylko produkują  herbatę, ale także przekazuje dalej historię o produkcji herbaty na wyspach. Właściciele nazywają siebie pewnego rodzaju muzeum, które organizuje zwiedzanie z przewodnikiem o dowolnej porze dnia w ramach ustalonego harmonogramu. Mieliśmy okazję skosztować kilku odmian herbaty w pięknych pomieszczeniach herbaciarni lub na tarasie, z którego roztacza się wspaniały widok na plantacje herbaty. Jak poinformowała nas przewodniczka, każdego roku wiosną rytuał zbierania herbaty jest odtwarzany w typowych, staromodnych strojach. W ramach lekkiego trekkingu zwiedzaliśmy plantację zapoznając się z uprawą krzewów herbacianych. Co ciekawe rzemiosła uprawy krzewów Portugalczycy nauczyli się od chińskich mistrzów.

Uprawa krzewów herbacianych (fot. W. Czajka)

Uprawa krzewów herbacianych (fot. W. Czajka)

Obecnie plantacja Gorreany obejmuje ponad 13 hektarów i produkuje około 33 ton suszu herbacianego rocznie. Niewielka część jest przeznaczona na rynek Azorów, ponieważ reszta jest eksportowana do Portugalii kontynentalnej, Niemiec, USA, Kanady, Austrii, Francji, Włoch, Japonii i wielu innych krajów, które ponad wszystko cenią sobie jakość.

Oczywiście jako leśnicy nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie spróbowali trekkingu w pełnej odsłonie. Spacerowanie, wędrowanie a nawet bieganie mamy we krwi. Jak będąc na Azorach nie odwiedzić tutejszych lasów? Na São Miguel mnóstwo jest malowniczych tras trekkingowych o zróżnicowanych poziomach trudności. Wilgotny klimat oraz strome podejścia na wulkaniczne stożki momentami sprawiały nam niemałe problemy.

Lasów na wyspie jest niewiele. Pierwotne drzewostany zostały wycięte przez pierwszych osadników, a materiał z nich posłużył do budowy domów i statków. Przestrzenie po wyciętych lasach zostały szybko zagospodarowane pod grunty orne i pastwiska. Przekonaliśmy się o tym odwiedzając jeden z głównych programów wyspy – miejscowość Sete Cidades.

 Punkt widokowy na Lagoa Verde i Lagoa Azul (fot. W. Czajka)

Sete Cidades to mała o rolniczym charakterze miejscowość, położona w zachodniej części wyspy i zbudowana na dnie krateru. Według przewodników dno krateru ma 5 km średnicy, a okalające ściany dawnego wulkanu wysokość 400 m. Na dnie znajdują się dwa jeziora Lagoa Azul i Lagoa Verde będące zarazem znakiem rozpoznawczym wyspy São Miguel. Oba jeziora rozdzielone są groblą i każde z nich posiada inny kolor. Mniejsze jest zielone, a większe niebieskie. Według legendy jeziora powstały z łez nieszczęśliwych kochanków – księżniczki i pasterza. Różnica w kolorach to tak naprawdę złudzenie – efekt odbicia światła słonecznego. Trekking wokół tych jezior to jedna z rzeczy którą koniecznie należy zrobić odwiedzając São Miguel.

 Lagoa Azul (fot. W. Czajka)

Wędrówkę rozpoczęliśmy od parkingu z widokiem na akwedukt Muro das Nove Janelas. Okno pogodowe pozwoliło na bezpośredni atak szczytowy Pico da Cruz, położony 856 m n.p.m. Strome podejście dało się nam wszystkim we znaki. Nagrodą były piękne widoki. Po prawej stronie wybrzeże, ocean, małe wioski i krowy pasące się beztrosko; po lewej krater i wspomniane wyżej jeziora. Dalsza wędrówka to spacer po płaskim, krawędzią krateru z morderczym stromym zejściem po betonowej drodze do Sete Cidades, a kąpiel w kalderowym jeziorze była nagrodą po kilku godzinnej wędrówce.

Trekking wokół Lagoa Azul (fot. W.Czajka)

  Akwedukt Muro das Nove Janelas (fot. W. Czajka)

Innymi krajobrazami zachwyciła nas trekkingowa trasa do jeziora Lagoa do Fogo. Długi pieszy szlak, poprowadzony jest przez las i dolinę Ribeira da Praia. Wzdłuż szlaku podziwiać można bujną, soczystą zieleń bogatej flory oraz budowle hydrologiczne wchodzące w skład systemu ujęć wody pitnej, które w latach 80-tych pełniły funkcję naturalnych filtrów. Betonowe kanały porośnięte są mchami i roślinami zielnymi. Odnosi się wrażenie jakby zostały celowo wkomponowane w otaczający je krajobraz.

 Nieużytkowany system ujęcia wody pitnej z jeziora Lagoa do Fogo(fot. W. Czajka)

Szlak kończy się urwistym zboczem za którym rozpościera się widok na jezioro Lagoa do Fogo z okalającym je masywem wulkanicznym. Pogoda w czasie naszej wędrówki zmieniała się ze słonecznej w pochmurną, deszczową i mglistą co dodawało magii i tajemniczości temu miejscu.

 W drodze do Lagoa do Fogo (fot. Patris)

 Na szlaku do Lagoa do Fogo (fot. W. Czajka)

 Lagoa do Fogo (fot. M. Naderza)

 Plaża jeziora Lagoa do Fogo (fot. W. Czajka)

São Miguel to także obszary z ukrytymi w zieleni wodospadami. Wędrując przez Faial da Terra gęstym lasem, można poczuć się jak w brazylijskiej dżungli. Błotnisto-kamieniste szlaki, strome podejścia i zejścia, temperatura 22-24°C oraz wilgotność powietrza na poziomie 70-80%, wymagają nie lada kondycji. Zaprawieni poprzednimi wędrówkami, nie mieliśmy z tym problemu.

 Szlakiem Faial da Terra (fot. W. Czajka)

 Szlakiem Faial da Terra (fot. W. Czajka)

Dla spragnionych ekstremalnych wrażeń, czekała kąpiel pod wodospadem Salto do Cagarrão. Wodospad ten znajduje się w głębokiej niecce i idealnie wkomponowany jest w otaczające go skały. Sprawia wrażenie dzikiego i nieujarzmionego. Schodząc na dno niecki ogarnęła nas wszechobecna wilgoć, która widoczna jest w promieniach słonecznych w postaci drobnych kropelek wody, chaotycznie poruszających się w przestrzeni. Kąpiel w chłodnych wodach wodospadu uznaliśmy za zdecydowanie orzeźwiającą.

 Wodospad Salto do Cagarrão (fot. W. Czajka)

Azory to typowe wyspy wulkaniczne. Ze względu na położenie na trzech płytach tektonicznych narażone są na częste trzęsienia ziemi, zazwyczaj o niskich magnitudach niewyczuwalnych dla człowieka. Położenie archipelagu na styku trzech płyt powoduje, że na wyspach liczne są źródła termalne z wodą siarkową i wodą pełną związków żelaza.
W miejscowości Furnas widzieliśmy fumarole – szczeliny skalne z których wydobywa się dwutlenek siarki, chlorowodór i para wodna.

Odwiedzając park Terra Nostra mieliśmy okazję zażyć kąpieli w rdzawych, siarkowych wodach termalnych o temperaturze dochodzącej do 40°C i podziwiać bogatą kolekcję botaniczną parku.

 Termalne źródła z wodą siarkową – park Terra Nostra (fot. D. Knut)

 Park Terra Nostra (fot. D. Knut)

W myśl starej zasady – wszystko co dobre, szybko się kończy – w dniu 17 września, wczesnym rankiem opuściliśmy São Miguel. Z międzylądowaniem w Lizbonie następnego dnia szczęśliwie nad ranem wylądowaliśmy w skąpanej w deszczu i mgle Warszawie.

 Powrót – Port lotniczy Ponta Delgada Joalo Paulo II (fot. W. Czajka)

Podsumowując, warto odwiedzić Azory. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Można aktywnie spędzać czas, maszerując we mgle i przedzierając się przez tropikalne lasy, gdzie na szczytach czeka nagroda w postaci cudownych widoków. Wytchnienia można szukać w kąpielach, zarówno w wodach oceanu, w jeziorach na dnie wygasłych wulkanów jak i termalnych źródłach okolic Furnas. Jeżeli tylko dopadnie nas zmęczenie, można posiedzieć w knajpie zajadając się owocami morza, pokontemplować w kościele czy pozwiedzać liczne zabytki architektury. Wszechobecna zieleń przyrody, błękit nieba i oceanów nastraja pozytywie, a obcowanie z naturą powoduje całkowite odprężenie.

Tak – bezwzględnie jest to raj dla leśników, zdecydowanie warto było tu przyjechać oraz warto wrócić ponownie.

P.S. Serdeczne podziękowania dla naszego opiekuna i przewodnika Patryka.

 Patryk/Patris – opiekun i przewodnik grupy po Azorach

Tekst: Kol. Wojciech Czajka